środa, 30 grudnia 2015

Strata nie musi być taka zła..

Strata czegoś kojarzy się z czymś nieprzyjemnym ale dzisiaj odkryłam, że tracąc 15 cm włosów można poczuć się szczęśliwym.

Od dawna zbierałam się by odwiedzić fryzjera, tłumaczyłam sobie, że nie mam czasu, bałam się, że nie będę obcięta tak jak chcę a tak naprawdę nie wiedziałam co chcę. Wczoraj zdałam sobie sprawę, że rok się kończy i warto coś zmienić więc nie wiele myśląc umówiłam się do fryzjera, i jestem mega szczęśliwa. Moje włosy też są ponieważ ponad rok nie widziały nożyczek :)

Nie zdawałam sobie sprawy ile radości może sprawić zmiana wyglądu.  

Przed




































Po :D
Odmieniona i szczęśliwa Monoo xxx

Postanowienia noworoczne

Jak wiadomo zbliża się koniec roku wiec czas na postanowienia. Myślę, że nie warto wymyślać postanowień których nie można spełnić.
  • Pierwszym moim postanowieniem jest cieszyć się z małych rzeczy. Starać się dostrzegać rzeczy których zwykli śmiertelnicy nie widzą, czasem zatrzymać się i spojrzeć na wszystko z dystansem. 
  • Drugim wziąć się w garść i ruszyć w końcu tyłek, moje hula hop z masażerem czeka a idealny brzuch sam się nie zrobi, a z ćwiczeniami wiąże się również dieta, ale bez przesady wystarczy wcinać mniej słodyczy. 
Rodzi się pytanie dlaczego od razu nie potrafimy czegoś zrobić w swoim życiu, tylko potrzebujemy jakiegoś punktu zaczepiania. Dobrze, że już jutro jest ten punkt bo wtedy dużo ludzi będzie starać się być lepszymi. A jak jest z waszymi postanowieniami?

Monoo xxx

wtorek, 29 grudnia 2015

... i po świętach.

Skończył się już ten magiczny czas, teraz trzeba wrócić do szarego świata. Dlatego dzisiaj chciałam zrobić projekt, i oczywiście coś się zacięło i trzy godziny pracy przepadły. Tak dzisiejsza moja praca nam tym projektem się skończyła. 

Zmieniając temat, dużo słyszę negatywnych słów o moim mieście, ale czy tu nie jest pięknie.?



 Każde miast ma swoją magie, warto ją odkryć.


Na placu Artystów często mamy do czynienia ze specyficzną sztuką, teraz znajduje się tam choinka, moim zdaniem piękna. Wyjątkowa. 


Ciągle patrzymy na otaczający nas świat, ale czy naprawdę go widzimy? Tyle rzeczy, szczegółów nam umyka. Warto zatrzymać się i zobaczyć, że nie wszystko jest takie szare. 


Monoo xxx

piątek, 25 grudnia 2015

Święta święta..

Jak wiadomo w święta bardzo szybko czas ucieka. Ale mam nadzieję, że jest to czas pełen uśmiechu i radości. 

Wczoraj podczas wigilii nie obyło się bez "małego wypadku", otóż w starciu choinka vs. dwa koty i dziecko, choinka przegrywa. :D na szczęście nie było dużych strat w bombkach. :) 
Pod choinką znalazło się nawet kilka prezentów dla mnie, kalkulator naukowy to wymarzony prezent dla przyszłego inżyniera a "Zaczarowany las" pozwoli mi odetchnąć od uczelni. Oczywiście dzisiaj musiałam wypróbować kredki :)

Jak na taką dłuuugą przerwę w malowaniu moim zdaniem wygląda dobrze :)

Wracając do wigilii. Czy u Was też wigilia skończyła się na oglądaniu Kevina? Czy jest osoba, która potrafi powiedzieć ile razy go oglądała? Ja często nie oglądam go w całości, ale nie mam pojęcia ile razy to już było :D

Najedzona i odprężona  Monoo xxx

środa, 23 grudnia 2015

Podaruj radość

Czym jest radość? Czy radość sprawiają prezenty? Czy może osoby, które dają nam  prezenty? A może nie potrzebujemy prezentów tylko osoby które kochamy?

Okres świąteczny kojarzy się z radością i upominkami i ciepłem rodzinnym.  Dla mnie to wyjątkowe święta,  które spędzę z rodziną..  Ale to je moja rodzina.. nie jestem powiązana z tymi ludźmi więzami krwi.  Ale czy to ważne. Czasem "obcym" ludziom bardziej zależy niż własnej rodzinie...
Ważne,  że w końcu czuje magię świąt.  :)

Ale czy zmieniając swoje życie,  przeprowadzając się,  zmieniając otoczenie, można zmienić rodzinę?
Ostatnio moje miasto odwiedziła ciężarówka Coca-Coli 

Sam widok dużej świecącej czerwonej ciężarówki z powoduje uśmiech na twarzy.. Nie tylko dzieci. :)



Z okazji świąt życzę Wam abyście na zawsze pozostali sobą.  :*

Pełna nadziei i radości Monoo

środa, 16 grudnia 2015

"Twój dziennik" moje życie w kalendarzu :)

Wczoraj od mojego chłopaka dostałam książkę pani Reginy Brett. "Twój dziennik", myślę,  że dobrym pomysłem będzie zapisywanie tam swoich przemyśleń a potem dzieleniem się nimi tutaj z wami.
Zacznę pisać w nim od nowego roku, choć ten kalendarz nie ma określonego roku :D nigdy się nie przeterminuje :)

Pierwsza storna już czeka. :)

Myślę, że nigdy nie jest za późno na prowadzenie dziennika a z dodatkowymi inspiracjami z pewnością. Warto utrwalać pamięć o tym co dobre, a przecież teraz zaczęłam TEN dobry czas w życiu.
XXX Monoo

sobota, 5 grudnia 2015

Sztuka zwana życiem.


   Cóż mogę powiedzieć o swoim życiu.. Ludzie patrząc na mnie widzą zawsze uśmiechniętą, pełną energii dziewczynę której wszystko się udaje. Ale czy tak naprawdę jest? Każdy z nas ma na sobie maskę, odgrywa rolę której sam jest reżyserem, ukazując sztukę zwaną życiem. Część mnie naprawdę jest tą radosną dziewczyną, ale zawsze gdzieś w mojej głowie przewijają się te złe myśli. Można pomyśleć jakie problemy może mieć dwudziestoletnia dziewczyna. Uwierzcie może.
    Opowiem wam moją historię, dzięki której może ktoś stanie się silniejszy. Wszystko zaczęło się 25 maja 1995 roku kiedy to na świat przyszłam ja, urodziłam się w pełnej miłości rodzinie ale około sześciu lat później moja mama usłyszała "wyrok śmierci" - rak. Była bardzo silną kobietą, przeszła siedem operacji i nigdy nie traciła nadziei, że uda jej się pokonać chorobę, niestety, walkę przegrała. Ostatnie słowa jakie wypowiedziała gdy zabierało ją pogotowie to "na razie". I tak w wieku ośmiu lat został mi tylko tata, który był pochłonięty pracą, siostra, która wtedy miała zaledwie jedenaście lat i babcia. Rok później tata zaczął się umawiać z różnymi kobietami. Bardzo dobrze, że nie chce być sam ale czemu ona? Poznał panią B. z bogatą historią. Owa pani była na odwyku alkoholowym. jej ojciec siedział w więzieniu, ma dwójkę dzieci, pierwsze uradziła w wieku 17 lat. oczywiście każde dziecko ma innego ojca. Na pierwszym spotkaniu powiedziała mi, że mnie nienawidzi i mnie zniszczy. Jak tak można powiedzieć dziecku? Po roku znajomości z tatą wprowadziła się do nas, a co za tym idąc za namową pani B. tata wyrzucił babcię z domu, i w tym momencie zaczęło się piekło. Musiałam zajmować się domem, sama sobie gotować, byłam tylko ja i siostra. Ona nie ułatwiała życia, chusteczki w praniu, śmieci w butach, rzeczy które znikały, szpilki powbijane z oczy na zdjęciach. Tata zawsze był po jej stronie. Starałam się z nią rozmawiać, tworzyć ciepłą atmosferę w domu, ale skończyły się moje staranie gdy wyrzuciła mnie z domu, miałam wtedy chyba 14 lat, pojechałam do babci. Tata nawet nie zauważył, że mnie nie ma od dwóch dni. Wróciłam do domu, bo to mój "dom" i od tego czasu nie odezwałam się do niej słowem. Lata mijały, ona wymyślała nowe sposoby na utrudnianie życia, z tatą rozmawiałam tylko jak jej nie było. Moim jedynym marzeniem było uciec z domu którego nie można nazwać domem. Wigilii nie spędzaliśmy razem, ponieważ tata wyjeżdżał sobie w góry nie pamiętając o córkach. Bywało ciężko, do tego jeszcze moje bóle brzucha przez które mdlałam. Jeździłam z babcią od lekarza do lekarza, a tata uważał, że udaję. Przekonał się, że jednak coś się dzieje jak trafiłam do szpitala. Pięć lat temu gdy tata kroił arbuza zobaczyłam u niego obrączkę. Wiedział, że jestem przeciwna ślubowi. Ale najbardziej zabolało mnie to, że nawet własnym córkom nie potrafił powiedzieć. I dowiedziałam się po fakcie, przez przypadek. Trzy lata temu poznałam mojego chłopaka, który od pani B. usłyszał, że jestem psychicznie chora i żeby mnie lepiej zostawił. Tata i tym razem stwierdził, że nie słyszał tej sytuacji, wiec się w to nie miesza. Na chwilę obecną wyprowadziłam się, lecz została tam siostra. Ale zawsze to ja, byłam ta gorsza, to mnie trzeba było wyeliminować. Po wyprowadzce tata zobaczył dopiero pustkę, telefon który nigdy nie dzwonił zaczął dzwonić. Wyprowadzka była pod przykrywką studiów, lecz nawet tata wiedział że chciałam uciec z miejsca który powinien nazywać się domem. Mój kąt w wielkim domu czeka na mnie, ale czy chcę tam wrócić, nie sądzę. Czasem ciężko było się podnieść z łóżka, czasem chodziło się głodnym, czasem płakało się całą noc. Moja wyprowadzka nauczyła tatę, że to na córki może liczyć, dopiero teraz zauważył, że to ja wiozłam go do szpitala, pytałam jak się czuje, sprzątałam, wspierałam a nie krzyczałam jak pani B. której zawsze było i jest za mało pieniędzy.
    W moim życiu dużo się wydarzyło, starałam się być twarda, ale przez ile lat można być twardą? Mam nadzieję, że najgorszy okres w moim życiu przeminął. Ludzie których spotykam na uczelni sądzą, że moje życie jest cudowne, wynajmuje mieszkanie blisko uczelni, zalicza przedmioty bez problemów, zawsze radosna. A jak jest naprawdę? Zniszczona psychika, ogrom pracy i przygotowań. A skąd biorę siłę na uśmiech? Wierzę, że będzie dobrze, i wiem, że spotkałam ludzi, których kocham i dla których warto żyć.