środa, 25 stycznia 2017

Nie potrafię przestać myśleć.

Czasem pytamy osoby o czym myślą i dostajemy odpowiedź "o niczym". Czy tak się da? Oglądałam kiedyś filmik Marka Gungor'a w którym opowiadał, że mężczyźni zamykają swoje w myśli w różnych pudełkach, praca, dom, dzieci, kobieta i pudełko nicości. Jeśli akurat znajdują się w pudełku nicości, łatwiej porozumieć się ze ścianą niż z nimi. Natomiast kobiety nie mają swoich pudełeczek, dlatego ich myśli non stop przeskakują z kwiatka na kwiatek.
Natłok obowiązków związanych ze zbliżającą się sesją, wysysa ze mnie energię. Padnięta po ciężkim dniu nie potrafię zasnąć, ponieważ w mojej głowie jest za dużo myśli. Nie potrafię przestać myśleć. Specjalizacja na inżynierkę na którą idę sama, zaliczenia, projekty, egzaminy, zmiana pracy K. A chciałam się położyć i usnąć. Chciałabym mieć takie pudełko w którym mogłabym się odciąć od świata. Czy ktoś ma takie pudełko? Co najlepsze nie stresuje się zaliczeniami czy egzaminami tylko nie lubię mieć czegoś niezaliczonego, wiem że to dziwnie brzmi ale muszę mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. Jeśli projekty robimy w parach to i tak wolę zrobić go sama, albo muszę sprawdzić część której nie robiłam jest wykonana poprawnie. Uwielbiam ludzi ale czasem ich nieporadność lub zostawianie wszystkiego na ostatni moment doprowadza mnie do szału. Kiedyś stresowałam się przed sprawdzianami w szkole ale to było w etapie mojego życia gdy byłam małą szarą myszką nie wierzącą w siebie. Teraz podchodzę do wszystkiego z myślą, że jak nie ja to kto. Nie zawsze mi się wszystko udaje bo jestem tylko człowiekiem. Czasem gdy widzę stresujące się osoby stres przechodzi na mnie co po części mnie blokuje. Ale nie można się temu poddać, nie jesteśmy jedyną osobą na świecie, która pisze egzamin nie zależy od tego nasze być albo nie być. Dlatego nie istnieje u mnie stres długotrwały, czasem stresuje się przed wynikami ale to jest bez sensu ponieważ już nie mogę wpłynąć na wynik. Studia studiami ale trzeba pamiętać również o swoim życiu. 

Trzeba się cieszyć małymi rzeczami, 

Sesja nadchodzi, zjada mnie i wypluwa a ja chodzę jak zombie, gdzie nawet korektor pod oczy nie potrafi zamaskować worów pod oczami.

Cela na dziś: przetrwać sesję i się wyspać.

Monoo xoxo


niedziela, 15 stycznia 2017

Co mnie denerwuje, co mnie drażni w ludziach.

Moi znajomi wiedzą, że nie cierpię grubych ludzi. Wiem, że to okropne ale ostatnio udowodniłam mojemu chłopakowi, dlaczego tak uważam, pokazałam mu zdjęcie dziewczyny która miała taka samą koszulkę jak ja, kazał mi szybko wyłączyć to zdjęcie.
Nie mogę pojąć, jak zdrowa dziewczyna, doprowadza się do stanu gdzie nie mieści się w normalne sieciówkowe ubrania. Rozumiem bardzo dobrze, że niektóre choroby powodują otyłość, ale często otyłość powoduje choroby. Często grube dziewczyny zakładają, za małe ubrania i  leginsy co naprawdę nie wygląda dobrze (a może tylko w to się mieszczą?). Ja nie mówię, że każdy powinien mieć rozmiar XS i wysportowaną sylwetkę ale bez przesady. Zauważyłam, że osoby otyłe nie mają problemu w udostępnianiu własnych zdjęć w internecie, na których widać zaniedbaną osobę z obgryzionymi paznokciami, z miną jakby cały świat był przeciwko niej. Otyłość prowadzi do kompleksów i zamykania się na innych ludzi, ale często wystarczy odstawić tonę zjadanych słodyczy i ograniczyć wizyty w McDonaldzie, i wprowadzić w swoje życie jakiś ruch. Jeśli młoda dziewczyna ma ogromną zadyszkę po wejściu na drugie piętro to coś jest nie tak. Naprawdę chciałabym zrozumieć te osoby, które o siebie nie dbają, dlaczego? Śmieszy mnie jak słyszę, że po tabletkach antykoncepcyjnych się tyje, po pigułkach można mieć większy apetyt co nie znaczy, że trzeba jeść za dwie osoby. Gdy na siłowni widzę otyłe osoby, naprawdę się cieszę, że zauważyli, że zmieniają swoje życie. Często niestety jest tak, że otyłe osoby nie widzą problemu. 

Następną, rzecz jak mnie denerwuje to 'chore związki', Jest taki stereotyp, że to kobieta powinna sprzątać i gotować, ale nie żyjemy w średniowieczu. Dlatego nie rozumiem jak kobiety doprowadzają to tego, że same muszą wszystko robić. Żyjemy razem to razem dbamy o to by żyło nam się dobrze. Istnieją niestety przypadki "księżniczki" gdzie to mężczyzna wszystko robi a ona tylko narzeka. Od w skrajności w skrajność. I jeszcze cudowne słowo "foch", obrażanie się o totalne pierdoły. Czasem naprawdę współczuję mężczyznom, którzy muszą znosić humorki swoich wybranek. Nie każdy musi codziennie mieć świetny humor, ale zmiana humoru co 5 minut nie jest normalna. Jeszcze chora zazdrość, mój K ma na studiach koleżankę o którą jej facet jest zazdrosny ponieważ K jadąc na uczelnie zabiera ją po drodze. Bo przecież lepiej tłuc się autobusem a potem iść jeszcze 10 minut, niż w bezpieczny sposób podjechać pod samą uczelnię. Może to ja powinnam być zazdrosna, tylko nie wiem o co? Ale co najlepsze ostatnio tej koleżance zmarł tata i jest załamana, on posiedział z nią godzinę po czym pojechał do kolegów a następnego dnia umówił się z nią w galerii, ( dorośli ludzie i 4 lata związku) zostawię to bez komentarza. 

Życie jest jedno, dlatego trzeba żyć tak, by być w pełni szczęśliwym. Ja nie jestem idealna, potrafię być chamska, potrafię powiedzieć 'nie', potrafię krzyknąć jeśli to jest konieczne. Dużo ludzi mówi mi, że mam fajnie bo jestem szczupła ale nikt nie zapyta ile mnie to kosztuje pracy i wyrzeczeń. Nie ma rzeczy niemożliwych tylko ludzie zawsze chcą iść najprostszą drogą, a czasem po prostu nie istnieje ta najłatwiejsza droga.


Monoo xox

wtorek, 3 stycznia 2017

Nowy rok

Nie, to nie będzie post o postanowieniach noworocznych, ponieważ żadne postanowienia nigdy się nie sprawdzają. Znacie osobę, która wypisała sobie cele na nowy rok i skrupulatnie je wypełniała, ja nie znam i z pewnością ja nie jestem taką osobą.
Rok temu jak miliony innych ludzi robiłam postanowienia, nie będę się oszukiwać nie wszystko wyszło tak jak chciałam.
Zastanawiałam się ostatnio co w 2016 roku wydarzyło się w moim życiu. Nigdzie nie wyjeżdżałam, moje życie to mieszkanie, uczelnia, siłownia, nie było wydarzenia które bym zapamiętała do końca życia, w tym roku nie wydarzyło się nic szczególnego. Ale nie pamiętam kiedy byłam przez tak długi czas szczęśliwa. Nie chodzi o to, że całymi dniami chodzę z bananem na twarzy, tylko mam wewnętrzny spokój i pewność, że jeśli coś pójdzie nie tak to mój K mi pomoże, pocieszy, rozśmieszy. Nawet jeśli czasem mnie wyprowadza z równowagi to wiem, że on zawsze jest. Podsumowując, wszystko co dobrego wydarzyło się w roku 2016 to albo dzięki K albo z K.


Nie mam postanowień, mam pragnienia, pragnienie szczęścia i obiecane wakacje w Chorwacji. 

Szczęśliwego Nowego Roku!
Czy Wam też 2016 rok minął tak szybko?

Monoo xxx

czwartek, 15 grudnia 2016

Studia sobie przełóż!

Chyba oszalałam, mam tyle roboty na studia i biorę sobie dodatkowe zajęcia. Brawo ja!

Dużo mojego czasu pochłaniają studia, często nawet nie mam czasu porządnie się wyspać ale przecież nie byłabym sobą gdybym jeszcze w tak napiętym okresie nie dołożyła sobie pracy. 

Prowadzę kalendarz dzięki któremu wszystko udaje mi się ogarnąć (czasem wyglądam jak zombie ale to nie ważne). Na studia robię większość rzeczy z wyprzedzeniem, jeśli mam taką możliwość. Następny tydzień miałam idealnie zaplanowany, niestety ludzie zawsze coś muszą zmieniać. Nienawidzę przekładania czegokolwiek. Na przykład kolokwia są zapowiedziane przynajmniej z tygodniowym wyprzedzeniem co daje możliwość rozplanowania sobie czasu na naukę. I ostatnio we wtorek przychodzi dzień kolokwium (banalnego kolokwium, według mnie) i połowa grupy zaczyna marudzić pani doktor która dopiero wróciła z urlopu lekarskiego o przełożenie go na następny tydzień, Z racji tego, że nie wiedziała co działo się na zastępstwie przełożyła, ale pytam się po co chcieli to przekładać jeśli na pytanie "czego nie rozumiecie" zapadła cisze. Tutaj nasuwa się tylko jeden mój tekst "Studia sobie przełóż!". I zamiast mieć następny luźny tydzień dzięki czemu mogłabym trochę popracować i ogarnąć kilka rzeczy na święta to jeszcze będę musiała powtarzać do kolokwium. Jak ja nie lubię ludzi.

Na szczęście większość projektów robię sama i nie muszę polegać na nieogarniętych ludziach. Nie wiem czy ja jestem jakaś dziwna ale nawet jeśli robię projekt z kimś to potem i tak wolę sprawdzić czy jego część jest dobrze. 
Czemu na mojej uczelni tak mało ogarniętych ludzi. 

Czy tylko ja wolę mnieć wszystko zaplanowane? 

Monoo xoxo

sobota, 3 grudnia 2016

Ludzie zamknięci na innych

Miałam kolegę, przyjaciela...

Chodziliśmy razem do jednej klasy do liceum, liceum się skończyło ale my nadal byliśmy przyjaciółmi, choć on studiuje w Gdyni ja w Kielcach kiedy tylko przyjeżdżał zawsze się widzieliśmy na kawie czy piwie. Po przeprowadzce do Kielc zostałam teoretycznie jego sąsiadką ( mój blok jest obok jego bloku rodzinnego), i tak został moim "sąsiadem z Gdyni". Zawsze byliśmy w kontakcie. Mój K wie, że zawsze dogadywałam się lepiej z chłopakami, a sąsiada znał, więc nie miał nic przeciwko naszej przyjaźni. Wszystko było dobrze do momentu gdy sąsiad z Gdyni nie poznał dziewczyny, cieszę się z całego serca, że kogoś poznał bo długo był sam. Ale ona 'zamknęła' go na innych. Na początku związku rozumiem, że chce się być tylko z ukochaną osobą ale minął rok a ja nawet nie mam pojęcia kiedy dostatnio sąsiad był w Kielcach nie mówiąc już o niewiedzy co u niego słychać. Gdy coś do niego napiszę to albo dostają krótką, bez znaczenia odpowiedź lub kompletny brak odpowiedzi. Ona nie mogła być zazdrosna o mnie bo, przecież mieszkam z moim K i trochę już jesteśmy ze sobą. Ludzi się zmieniają, ja dzięki K stałam się odważniejsza, bardziej otwarta na świat i ludzi. Spotkaliśmy się raz w czwórkę w pabie z planszówkami na piwo, ale to już nie był mój sąsiad. Przykre jest to, że nie tylko na mnie się zamknął, wiadomo, że teraz nie ma go w Kielcach ale znajomych tu ma, do których również się nie odzywa. Ehh a w liceum śmiał się z kolegi który się odciął od wszystkich, bo dziewczyna. 

Brakuje mi dostawania od niego głupich filmików i zdjąć. Brakuje mi dostawania zdjęć plaży i morza podczas siedzenia na nudnym wykładzie. Brakuje mi głupich rozmów o wszystkim i o niczym. Brakuje mi narzekania na K. Brakuje mi nauki gotowania przez telefon. Brakuje mi opowieści o jego studiach. Brakuje mi wszystkiego. Brakuje mi jego.

Smutna
Monoo

czwartek, 1 grudnia 2016

Małe i duże powroty.

Szczerze nie mam pojęcia dlaczego zniknęłam...

Był maj, urodziny moje, siostry juwenalia, przyszedł czerwiec gdzie pochłonęła mnie sesja i miliony projektów, w lipcu i sierpniu miałam kilka podchodów do naskrobania czegoś, ale jak nie praktyki to siłownia a chłopakiem też czasem się trzeba zajęć, Wrzesień to niestety poprawka, która wyssała całą energię ze mnie. Październik nie mam pojęcia kiedy minął, listopad zresztą też, a już grudzień.

Nie będę robić żadnych postanowień, ponieważ to i tak może zakończyć się niepowodzeniem. Zauważyłam u mnie zasadę, że im mam mniej czasu tym więcej robię, dlatego uczelnia, projekty, siłownia, blog i może normalne życie prywatne... dam radę bo jak nie ja to kto.

W ostatnich miesiącach brakowało mi tego momentu, gdy palce po prostu same tańczą po klawiaturze, zapisując to co mi siedzi w głowie. Kilka razy siadałam dopisania, ale jakoś nie mogłam nic z sensem napisać. A nie chcę tutaj pisać, że nie mam na nic czasu bo sama taką ścieżkę w życiu wybrałam. 

Podsumowując kilka ostatnich miesięcy:
- zapisałam się na siłownię i ostatnio zauważyłam, że w moich rękach istnieją mięśnie;
- zaczęłam bardziej dbać o to co jem;
- zrobiłam 8 tygodni praktyk dzięki którym, poznałam naprawdę ciekawego człowieka;
- jestem na 3 roku budownictwa na czysto ze wszystkimi przedmiotami;
- nauczyłam się robić hybrydy na paznokciach, w końcu moje dłonie wyglądają dobrze;
- razem z moim chłopakiem zrobiłam remont pokoju, trochę mojej kreatywności i jest efekt wow :);
- odnowiłam znajomość z bliską mi koleżanką z liceum;

Mam motywację do działania i tworzenia, dlatego też mam nadzieję, że przynajmniej raz w tygodniu znajdę chwilę na uwolnienie myśli.

Nowe tło, nowa Monoo xx

środa, 25 maja 2016

21.

O 12:20 dokładnie 21 lat temu przyszłam na świat... 
Jak ten czas szybko mija. Dopiero co zaczynałam liceum a nim się obejrzę skończę studia. 
Urodziny to takie specjalne święto, w którym dostrzegam płynący czas, rok temu ubolewałam nad utratą naście, ale przez ten rok naprawdę dużo się zmieniło, i to na dobre.

Chyba naprawdę mogę nazwać się dorosłą o.O
Choć nie wyglądam, a kupując alkohol muszę pokazać dowód. Ale zmiany są dobre. Miejmy nadzieję, że najgorsza część życia już za mną. Teraz jest dobrze, dawno nie czułam się tak po prostu szczęśliwa. Oczywiście dobija mnie ilość projektów do zrobienia i kolokwiów do napisania ale życie to nie tylko studia. Lata mijają ale ludzie którzy byli ze mną w tym gorszym życiu nadal są i będą. 

21. Oczko. Mój czas na życie.

Monoo